Tak sobie czasem myślę i przychodzą mi do głowy wtedy jak sobie myślę takie różne psie myśli. Innymi słowy psiemyślenia... Na przykład ostatnio przyszła mi taka myśl że ludzie, nie wiedzieć czemu, przejawiają ogromną zawziętość i pomysłowość w zakresie tzw. zdrowych diet. Kiedyś chyba nie przywiązywali do tego zagadnienia aż tak dużej wagi... Wyszukuja albo wymyślają przeróżne niedorzeczne według mnie sposoby odżywiania. W swojej niewiedzy faszerują organizmy zupełnie niepotrzebnymi dla nich substancjami. Niektórzy używają szczypiorka, aruguli i rzepki jako podstawowych składników odżywczych!!! Co bardziej zawzięci (na wlasne oczy widzialem) mielą trawę i popijaja z podejrzaną rozkoszą to co tam z niej wycisną... Zauwazyłem że wszyscy, hurtowo jako jeden mąż, błędnie interpretują pojęcie diety opartej na organicznych produktach spożywczych. Niby wszyscy tacy wysocy, inteligentni i piękni a tu okazuje się że mają kisiel we łbach... Gadają o tym bez ustanku, pisza na ten temat tzw. książki a ponoć i organizuja nawet kluby anonimowych dietetyków... Nikomu jednak z tych mądrali nie przyszło do głowy aby zwrócić się do mnie jako eksperta w tej dziedzinie o pomoc w wyjśnieniu meritum tego zagadnienia. A to dziecinnie proste! Pozwolę sobie uchylić rąbka tajemnicy na ten temat bo osobiście stosuje dietę organiczną od bardzo dawna. Najważniejszą więc rzeczną w diecie organicznej jest dobór odpowiednich organów. Zamiast wydawać majątek na podejrzanego pochodzenia szczaw i szpinak nalezy udać się do najbliższej masarni i dokonać właściwego wyboru miedzy oraganami drobiowymi, wieprzowymi lub cielęcymi (ja osobiście nie pogardzę żadnymi...)
Wot - cała filozofia...
Dobranoc Państwu
Jak mam do wyboru położyć się na parkiecie albo na dwudziestowarstwowej kupce moroccans to wybieram zwykle tą drugą opcję.
I niech wam się nie wydaje że to moja wina - to wina wychowania. Czyli mojego Państwa wina...
(A tak a'propo to mogliby tą klepkę w parkiecie poprawić co mnie nawet teraz w zadek razi...)
B.
WSPINANIE MOŻE BYĆ PRZYCZYNĄ WIELU GROŹNYCH CHORÓB
Dziś wyjatkowo nie o mnie.
Pani wróciła z kilkunastodniowego wspinania. Strupów przywiozła dużo i różnych. Większość strupów jednak jeszcze się nie ukształtowała - rany wciąż krwawią więc będę musiał troszkę poczekać na ucztę... Oprócz tego Tomek natychmiast wysłał ją do lekarza który to zaaplikował jej dodatkowo plastikową skarpetkę żeby jej się noga nie rozsypała... Zdjęć nie zamieszczam bo to nie blog chirurgiczny.
No moze jedno - ale troszkę starsze i mniej drastyczne...
Darz bór.

Sporo ostatnio kopałem nosem wskutek czego doznałem pewnych obrażeń na kufie. Strupa oczywiście planowałem zjeść ale gdzieś mi się stracił... psiakrew...
Ziemie odzyskane !!! Bedzie sikanko !!! Dla mojego chyba bezpieczenstwa zainstalowano na koncu kolorowa, przyjemna dla oka barierke...
Kierunek jest wiec sluszny.
Ulice oznaczono nawiazujacym do ostatnich wydarzen znakiem...
Dzisiejszy wpis pragne poświęcic budzielcom wszystkich krajów a szczególnie ostatnio poznanym nepalskim budzielcom. Wszystkim głodnym, kulawym, chorym, potrąconyn, przejechanym, parchatym, uszkodzonym, odrzuconym, bezdomnym, pozbawionym członków, domu, ciepła i milosci. Życzę wam wszystkim żeby los wasz się troszeczkę polepszył. A jeżeli sie nie polepszy to zeby się przynajmniej nie pogorszył...
Ponizej zamieszczam dagerotypy przedstawiajace moich nowych kolegow i kolezanki.
Budzielce wszystkich krajów łaczcie się !



