Tuesday, May 13, 2008

Monterrey

Na moim blogasku jakieś filozofie a ja w międzyczasie obleciałem z Pancią do Mexico i z powrotem. Służbowo. Nie zrobili mi zdjęcia z El Presidente de los Estados Unidos Mexicanos tylko z kawałkiem bambusa ale... lepszy rydz niż nic...
Buenas noches.

6 comments:

  1. Durny program zżarł mi wpis, bo kazał mi się jeszcze raz zalogować.
    Wrócę, jak mi złość przejdzie. Wrrrrrrrr!!!!

    ReplyDelete
  2. Przerabialismy to - przed publikacja jakiegokolwiek komentarza na wszelki wypadek kopiujemy caly text do pamieci (Ctrl+C) zeby w wypadku jaki opisuje mt7 miec go w zanadrzu...
    pzdr

    ReplyDelete
  3. Pieknie wyglądasz Badzielinko pod tymi bambusami! Szkoda, że był tam tylko Twoj duplikat, bo pewnie chętnie zaznaczyłbyś tam teren jako prawdziwkat.

    ReplyDelete
  4. Jako prawdzikat z pewnoscia zlozylbym w ofierze bambusom cos bardziej konkretnego niz strumien cherbatki...

    ReplyDelete
  5. O tak, nawozu nigdy za wiele... urosłyby do samego nieba.

    ReplyDelete
  6. Niby kopiuję, Badzielinko, ale właśnie wtedy, jak nie skopiuję, to się znika. :(
    W tym, co go zżarło napisałam z grubsza,że myślałam, że stoisz pod wielkim zielonym słoniem i tylko nogi mu widać.
    W związku z tym miałam pytanie, czy aby na pewno nie trafiłeś ze swoją Pańcią do krainy Brobdingnagów. I takie tam żarty.
    Widzę, że jest filmik, więc już nie skamlę o zdjęcia.

    ReplyDelete