Monterrey
Na moim blogasku jakieś filozofie a ja w międzyczasie obleciałem z Pancią do Mexico i z powrotem. Służbowo. Nie zrobili mi zdjęcia z El Presidente de los Estados Unidos Mexicanos tylko z kawałkiem bambusa ale... lepszy rydz niż nic...
Buenas noches.
Durny program zżarł mi wpis, bo kazał mi się jeszcze raz zalogować.
ReplyDeleteWrócę, jak mi złość przejdzie. Wrrrrrrrr!!!!
Przerabialismy to - przed publikacja jakiegokolwiek komentarza na wszelki wypadek kopiujemy caly text do pamieci (Ctrl+C) zeby w wypadku jaki opisuje mt7 miec go w zanadrzu...
ReplyDeletepzdr
Pieknie wyglądasz Badzielinko pod tymi bambusami! Szkoda, że był tam tylko Twoj duplikat, bo pewnie chętnie zaznaczyłbyś tam teren jako prawdziwkat.
ReplyDeleteJako prawdzikat z pewnoscia zlozylbym w ofierze bambusom cos bardziej konkretnego niz strumien cherbatki...
ReplyDeleteO tak, nawozu nigdy za wiele... urosłyby do samego nieba.
ReplyDeleteNiby kopiuję, Badzielinko, ale właśnie wtedy, jak nie skopiuję, to się znika. :(
ReplyDeleteW tym, co go zżarło napisałam z grubsza,że myślałam, że stoisz pod wielkim zielonym słoniem i tylko nogi mu widać.
W związku z tym miałam pytanie, czy aby na pewno nie trafiłeś ze swoją Pańcią do krainy Brobdingnagów. I takie tam żarty.
Widzę, że jest filmik, więc już nie skamlę o zdjęcia.