Wój Miron wylądował w Pakistanie z moim duplikatem pod pachą. I coś tak się zdaje ze byłem jedynym psem naówczas na obszarze tegoż kraju. Zwłaszcza jako duplikat. Prawie trzeba było się ze mną ukrywać bo pies według "miejscowych" wierzeń to stworzenie nieczyste. Ale trudno - jaki kraj taki obyczaj. Najważniejsze że dotarlismy na lodowiec Baltoro i byłem pod Trango które to było podczas tego spacerku rekonesansowane. Widzieliśmy też Nanga Parbat a K2 sie nie udało. Następnym razem.
Głowa mnie boli to nie będe się tu zbytnio na temat Pakistanu rozpisywał bo co ja tam wiem... Co wam jednak powiem to wam powiem: widzieliśmy już sporo ale nic i nigdzie nie przebije kolorytu lokalnej motoryzacji...







Dam znać jak pojawi sie gdzieś wiecej zdjęć z tego spacerku.