Nepal 2008 - supplement
Dzisiejszy wpis pragne poświęcic budzielcom wszystkich krajów a szczególnie ostatnio poznanym nepalskim budzielcom. Wszystkim głodnym, kulawym, chorym, potrąconyn, przejechanym, parchatym, uszkodzonym, odrzuconym, bezdomnym, pozbawionym członków, domu, ciepła i milosci. Życzę wam wszystkim żeby los wasz się troszeczkę polepszył. A jeżeli sie nie polepszy to zeby się przynajmniej nie pogorszył...
Ponizej zamieszczam dagerotypy przedstawiajace moich nowych kolegow i kolezanki.
Budzielce wszystkich krajów łaczcie się !
15 comments:
'Budzielce wszystkich krajów łaczcie się' - juz to gdzies wczesniej slyszalem, moze w troche innej wersji...
Tutaj w dobrej wierze...
Smutne mordki maja...
Smutne? Tragiczne!
Czy tam są jakieś czyjeś, zadbane, czy wszystkie są niczyje?
Może głupio pytam, nie wiem.
Pozdrawiam Cię Badzielinko i Twoje Humaństwo, mam nadzieję na jakiś dalszy ciąg opowieści.
Tylko bez paniki. Taki ich los niestety - smutny ale prawdziwy... i pomimo ze wygladaja na niczyje i nieszczesliwe to jednak dobrzy ludzie je podkarmiaja i zostawiaja w swietym spokoju - wydaje sie ze bezdomne psy traktowane sa z jakim takim szacunkiem (napewno tak jest w tybetanskiej oklicy) Wiara w inkarnacje i tym podobne sprawy ulatwiaja wszelkiej zwierzynie egzystencje.
Ten kudłaty jest fajny. Zreszta wszystkie przypominają mi budzielce, które przewinęły sie przez nasza chate. Na ogół w celach rekonwalescencji.
o moj boze, deja vu, ja teraz jade przez Ameryke Poludniowa i tu wszedzie to samo, takie same mordki, takie same spojrzenia. Jedne sie garna, o troche jedzenia, podrapania za uchem, a inne juz polozyly laske na nas ludziach i juz nic nie chca, tylko grzebia w smieciach. Serce mi peka kazdego dnia i sprawia ze nie ciesze sie ta podroza tak jakbym mogla...
sciskam Badzielcus
jo.
do Jo. - tak, to prawda - rok temu jezdzilem po Peru i tam budzielce byly zupelnie takie same - widac bylo po kazdym z nich ze duzo przezyl, no i ze w ogole przezyl. Wylegiwaly sie na ulicy, samochody mijaly je o 20 cm a one nawet glowy nie podnosily... wiedzialy ze nic im sie nie stanie...
No tak, czego jak czego, ale wolności mają pod dostatkiem.
Podobno warto zapłacić każdą cenę za wolność. :)
Tak ,zgadzam sie z ostatnim komentatorem.. Zastanawiam sie nad do niemozliwosci przewidywalnym zyciem bogatych sytych Badzielcow z okolic Park Avenue, bycie wyprowadzanym trzy razy dziennie na smyczy przez kogos kto wogule nas nie kocha (najczesciej osoba zatrudniona w tym celu), bycie wykastrowanym.. chodzenie wiecznie po tej sanmej ulicy...a potem po tych krotkich spacerkach spedzenie dnia w zamknietym mieszkaniu,,czy malym czy duzym ,,bez znaczenia...
Bez mozliwosci jakiejs niespodzianki.. bez tak zwanego zycia,wolnosci..mozliwosci zakochania sie niespodziewanie... Co ty myslisz Badzielcu? Wiesz ja jestem z kraju Lacinskiego.. wiem ze jest duzo biedy ,ale tak jak ludzie.,tam biedni ,nie koniecznie sa smutni...Choroba ,,to co innego ..ale dla mnie wolnosc jest podstawa....
Buenos días Mezcalito ! Zaiste zycie na Park Ave. dla pieska moze byc malo romantyczne ale wierze ze zdarzaja sie wyjatki i niektore humanstwo oferuje swoim budzielcom cos wiecej niz tylko spacerki po 5th Ave. w eleganckich strojach i dyjamentowych obrozach. Dzieki Twojej Mezkalito uprzejmosci sam mialem okazje pomieszkac pare dni na Park Ave. i dzieki Twojemu milemu towarzystwu czas minal mi przyjemnie i prawie bezstresowo (nie liczac jednego stresu zwiazanego z jedna mala kupka ktora Ci zostawilem na dywanie... - Ale zadajmy sobie pytanie: coz taka mala kupka znaczy na tle calego universum...???
Pozdrawiamy i do szybkiego zobaczenia!
Właśnie chociaż są wolne, a co mają powiedzieć te Budzielce przy budach, które nigdy nie są spuszczane z łańcucha, lub za kraty kojca ...
No wlasnie kurde...
Na mój dusiu! Niek te syćkie Budzielce przybywajom pod Turbacz! Bedziemy rozem zbójować, rozem wykradać jedzenie z magazynów Felka znad młaki i bedzie piknie! :)
Pomarzyc...
Post a Comment