Odwiedziny
Pojechalimy się nawietrzyć na łono natury ze miasta. Ja jak zacząłem hasać w sobotę po południu to zaprzestałem czynności w niedzielny wieczór. I tak mi już zostało. Doznałem zakwasów w kończynach i dziś trzeba było mnie ze schodów znosic bo se rady nie dałem...
Odwiedziliśmy przy okazji i nakarmiliśmy bananem i innymi pysznościami kolegę Buddhe...
...kolegę kameleona Tsingi...
...kolegę węża leucistica Lune, (tutaj właśnie pałaszuje myszę)
(a jeżeli mój blog czytają jakiekolwiek myszy to z góry przepraszam za to zdjęcie...)
...popiskujące karaluchy z Madagaskaru (Madagascar hissing cockroaches)
(może na zdjęciu koleżkowie nie wyglądają zbyt imponująco ale tak z 8 do 10 cm mają od łebka do odwłoczka...)
...oraz inne muchy, komary, jelenie, sarny, jerzyny, maliny, rozliczne ptactwo i rodzinę raccoons.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzymy.