Wyrwanko
Troszke dzisiaj zawalilem ale sie kurcze przestraszylem znowu jakiegos psa duzego rotwajlera... wracalismy z tomkiem od mechanika po tym jak tomek zawiozl do tego mechanika mironowe auto ktoremu skonczyla sie inspekcja a miron w chinach to tomek mu zawiozl to auto do mechanika i tak wracalismy spokojnie i tak sobie idziemy spacerkiem i spacerujemy w strone studia i nagle jak cos nie wyskoczy i nagle jak cos nie zacznie szczekac jakies bydelko zza siatki na jakiejs budowie co prawda ale tak sie przestraszylem ze wyrwalem sie ze smyczy i z obrozy tomkowi i zaczalem uciekac i gdyby wiatr z zachodu przybral widoma postac nie inaczej by wygladal i slyszalem jak tomek mnie wolal i gonil ale taki mnie strach oblecial ze zatrzymalem sie dopiero dwa bloki dalej... no nie bylo to zbyt madre... wlasciwie to nie chcialem sie wyrwac z tej obrozy ale chyba mi szyja schudla ostatnio i sie wyrwalem jakos... ufff...
po za tym rano zrobilem wszystko jak nalezy z dolu i z tylu tak ze mi troszke lzej na duszy...
1 comment:
badzielec, nie boj sie rotweilerow, przeciez jestes wspanialym, odwaznym pieskiem nowojorskim... co tam nowojorskim, brooklynskim! pozdrawia cie jedna Kocia z New Sacz.
Post a Comment