Monday, April 14, 2008

Strup

Sporo ostatnio kopałem nosem wskutek czego doznałem pewnych obrażeń na kufie. Strupa oczywiście planowałem zjeść ale gdzieś mi się stracił... psiakrew...

28 comments:

mt7 said...

Badzielinko, co za strata! Wygladasz, jak prawdziwy weteran bitew.
Kufa poznaczona chwalebnymi bliznami. :)
A gdzie to tak uparcie ryjesz?
Skarbów szukasz, czy jakowyś nowy kanał chcesz wykopać?
Czym się, czym, razem z Humaństwem! :)
Pozdrówka!

Anonymous said...

Jest tak jak EMTeSiódemecka pedziała. Strup na nosie to wielki hyr dlo psa. Jako dlo ludzkiego wojownika blizna :)

Enzowy said...

nie martw sie Badzielcu, nie bez powodu znane jest powiedzenie, ze "goi sie jak na psie", niebawem sladu nie bedzie:-)
ale wykopales przynajmniej cos ciekawego?:-)

PONOWNIE said...

Kopalem normalnie w pierzynie, welnianych kocykach i poduszkach...

Anonymous said...

Ooo biedactwo :(

Anonymous said...

A humanstwo nie schrupalo potajemnie strupka jak chipsa?

MEZCALITO said...

Badzielcu...Ale sexy!!!!! Wygladasz naprawde bardzo intrygujaco .Ta rozowa plamka na nosie ....chmmm chmmm..nie zly temat do konwersacji...Jestes jeszcze bardziej atrakcyjny..a to juz naprawde prawie ze niemozliwe...Wiec caluje Cie w plamke po zjedzonym strupku...

PONOWNIE said...

Poszukiwania strupa spelzly na panewce. Moze rzeczywiscie Tomek go znalazl i zezarl bo z Himalayow wrocil troszke wychudzony i nadrabia teraz czym sie da... bidula...

PONOWNIE said...

À propos, gdyby okazalo sie ze Tomek go jednak nie zjadl to jakby ktos znalazl tego strupa to prosze dac znac - obiecuje ze sie podziele...

Malinowa Żyrafa said...

Po twoich oczętach widać wielka tęsknotę za tym strupem. Nie martw sie jeśli tego zeżarł Tomek w ramach pohimalajskiego dokarmiania brzucha, to zawsze możesz sobie zafundować innego, lub zeżreć jakiegos strupa humanstwa. Z obserwacji ich miłości do ruchliwosci terenowej wnioskuję, że nie jednego strupa już miało, a i mieć pewnie będzie. Czego im nie życzę, ale bez tego się nie da...

mt7 said...

Szczerze pedziawszy, jak patrzę na Twoją kufę, Badzielinko, to mi się coś robi w żądołku i nie jest to miłe uczucie.
Niech Ci się pyszczek szybko goi. :)

PONOWNIE said...

mt7 - morda sie mi goi jak tu wczesniej kol. Enzowy wspomnial "jak na psie" - a jakze by inaczej. Mam nadzieje ze to uczucie w zoladku u pani Marii to nie wymioty jak tak na mnie patrzy.

s_23 - o nowe strupy moge byc spokojny! Moja humanowa w srode wraca do domu po ponad dwu tygodniowym wspinaniu tak ze spodziewam sie naprawde bogatego zestawu. Dzis i jutro łoji 11-sto wyciagowa "Dream of Wild Turkeys" w Black Velvet Canyon w Nevadzie - tak licze ze pod koniec tygodnia strupy beda sie nadawaly do spozycia...
Jak mlode wino...

Anonymous said...

Jo w rozie cego słuze swoimi. Ale najwięcej to ik se naryktuje dopiero na wiosne, kie póde z bacom na hole i bede bronił owiec przed wilkami :)

P.S. Badzielecku, mom nadzieje, ze dzisiok wreście dom rade wkleić u siebie wpis o tym, jak to pod Turbaczem narodziło sie słowo "pleonazm".

PONOWNIE said...

Czekam z niecierpliwoscia na Twoj wpis... A za strupy z gory dziekuje. Ja to chyba z owcami nie mialbym szans ze wzgledu na wzrost - raczej by mnie zignorowaly...

Anonymous said...

Badzielcu, troche wiary w siebie! Jak moj śp. badzielcowaty jamnior zaczal owieczke na uwiezi ganiac, to przypieta lancuchem zrobila kilka kolek az bolec z ziemi wyskoczyl i poleciala jak z armaty. Wiec respekt jakis musiala czuc!

PONOWNIE said...

Moze ona myslala ze to lis ja goni a on myslal ze goni kure...?

Anonymous said...

No na pewno swiadomosc (lub nieswiadomosc) swoich rozmiarow i wielkosc ducha pomagaja :)

Anonymous said...

Witaj Badzielcu! Podejrzalam co to moje humanstwo tak klepie po klawiaturze i zobaczylam Twoje zdjecie. Mowie sobie - wreszcie jakis z naszych, to sobie do niego tez naklepie. Nie bedzie sie tu moje humanstwo wymadrzlo na temat wielkosci! Przeciez my wszystkie badzielcowate jestesmy wielkie. Na dowod tego moge przytoczyc fakt, ze ostatnio na niedzielnych spacerach po lesie przeganiam stado jeleni i nie widac by mialy one zastrzezenia co do moich rozmiarow, bo uciekaja az milo. A wiec juz zacznij trenowac podczas snu - jeden baran, dwa barany, trzy barany - a potem je wszystkie zaganiasz z owcarkiem. Jak nie bedzie z poczatku wychodzilo to tez pomoge!

PONOWNIE said...

Czesc Nitka.
Ja sie wcale nie dziwie ze jelenie przed toba uciekaja (i rzeczywiscie wielkosc nie ma tutaj nic do rzeczy) - wygladasz na rasowego mysliwego. Ja to co innego. Ja jestem pol chihuahua i jak mnie takie jelenie zobacza to najpierw sie ze mnie podsmiewuja po cichu a potem ignoruja i dalej wyzeraja ta swoja sciolke lesna. I nie ma sie tu co dziwic - przeciez to jelenie...
Tak nawiasem mowiac to mieszkajaca w Krakowie ciocia mojej pani ma psa ktory ma tak samo na imie jak ty - Nitka. I Nitka tez jest oczywiscie jamnikiem.
No chyba ze to ty ??? Nieee... na zdjeciu wygladasz inaczej...
Pozdrawiamy.

Anonymous said...

A tam rasowy mysliwy, humanstwo tez sie ze mnie smieje, zem pokrajcowana. Ale i tak mnie chyba lubia. Nie maja wyjscia. Skad przyszlam nie pamietam, ale z poltora miesiaca temu poszlam na ulicy za jakas pania do jakiegos domu, weszlam do niego i postanowilam "no tak, podoba mi sie tutaj, zostaje!". Wiec za duzo humanstwo do powiedzenia nie mialo. No i mieszkam sobie pod Lodzia (ale nie pod kilem!). Kuba nazwal mnie Nitka - dlugo kombinowal, ale moja pociagla anatomia w koncu go naprowadzila na wlasciwy tor. Dobrze wiedziec ze mam imienniczki (wabiczki?)! A ja to bez watpienia ja :)

Malinowa Żyrafa said...

Ja zostałem u mojego humaństwa "na kalekę". Po wyjściu z lecznicy zostałem na "chwilę", żeby wydobrzeć i iść w dobre ręce. Niestety moje nóżki wg mojego humaństwa ciągle nie były sprawne na tyle, aby mnie wydać ;-). Jak się potem dowiedziałem, był to sposób na obejście humana o nazwie mama, co by przywykła. No i jestem tu do dziś. W zeszłym roku nóżki w ogóle mi odmówiły posłuszeństwa, a prawą cały czas mam "chorą". Nie ma to jak długa, mało uciążliwa rehabilitacja :-))) A mama mnie uwielbia i mówi na mnie i na kota pensjonariusze.

Anonymous said...

Tak, tak, cos kojarze o co chodzi z tymi pensjonariuszami - kiedys slyszalam jak humanstwo mowi - na te badzielce to niedlugo cala pensja pojdzie. Pewnie o to chodzilo...

PONOWNIE said...

To jest norma po wizycie u veterynarza - cienko humany potem przez jakiś czas przędą...

Malinowa Żyrafa said...

Biedne to Twoje humaństwo. Widzę, że każda wizyta u weterynarza to dla nich trauma i finansowa dolina, a chleb z językiem to rarytas;-) Wynika z tego, że nie ma to jak być vetem w NY.

PONOWNIE said...

Raz juz wspomnialem ze bardziej tutaj sie oplaca umrzec niz chorowac...

Anonymous said...

Na zdjęciu jesteś taki smutny, z cierpiącymi (ślicznymi) oczkami, a tu teraz w komentarzach przed nami udajesz twardziela, że to niby tylko zaginięcie strupka Cię martwi...
Oj Budy, Budy... ;) :*

PONOWNIE said...

Wiesz Pati, strup strupem - oczywiscie za nim tesknilem ale bardziej tesknilem za pania ktora pojechala w sina dal na dwa tygodnie... Na szczescie juz wrocila.

Anonymous said...

Badzielecku, do tego najnowsego wpisu pt. "Wspinanie 2" nie do sie dopisać komentorza, cy jo po prostu śleptok jestem i cegoś nie widze?