Thursday, June 12, 2008

Pancreatitis - zapalenie trzustki

Nareszcie w domu.
Trzy dni spedziłem w szpitalu. Nie polecam nikomu - no chyba że ktoś jest lekarzem... Zdiagnozowano mi zapalenie trzustki z czego za bardzo się nie cieszę... czuję się jako tako... W szpitalu nafaszerowali mnie lekarstwami, podłączyli do kroplówkit i pomimo że troszkę mnie podleczyli to wciąż robie przodem i tyłem. No, przodem na szczęście już mniej. Jem tyle co kot napłakał. Prawie nic, więc ciężko we mnie wmusić lekarstwa. Na szczęście państwo stara się jak może to wczoraj i dzisiaj zjadłem co tam trzeba. Nie czuje się dobrze. Nie mogę chodzić po schodach bo mnie jeszcze boli brzuszek dodatkowo a są jeszcze inne nieprzyjemne dolegliwości których nie będę publicznie opisywał. Obiecano że po kilku dniach mi się polepszy ale jeżeli to jest przewlekłe zapalenie to zobaczymy... Na razie głownie odpoczywam. I niech tak zostanie. Nie bardzo wiemy skąd się ta choroba u mnie wzięła. Przyczyny nie są do końca ustalone ale sprzyja jej powstawaniu otyłość, dieta wysokotłuszczowa (raczej mnie nie dotyczy) jak również szereg skomplikowanych procesów wewnętrzych (to chyba te skomplikowane procesy wewnętrzne mnie załatwiły...)
Chciałbym podziękować wszystkim którzy dobrze mi życzyli i od których usłyszałem ciepłe słowa otuchy. Bardzo pomogły mnie a już szczególnie mojemu Państwu w tych trudnych dla nas chwilach. Miejmy nadzieje że mi się dzieki temu jeszcze troszkę polepszy.
Badzielec, Tomek i Asia
Więcej informacji dla kolegów i koleżanków psów o chorobie: Artykul

36 comments:

Malinowa Żyrafa said...

Kochanieńki, leżakuj teraz jak najwięcej i śpij sobie, bo sen to najlepsze lekarstwo. Leki oczywiście też dzielnie łykaj! Moja humana dziś odbierała brata z jakiejś zakładowej imprezy i on zabrał dla niej szaszłyki z najlepszej polędwiczki, robione przez samego Kuronia. Pomyślała wtedy, że jaka szkoda, ze Ty za oceanem, bo by Ci odstąpiła. Mi się dostało trochę, bo też ostatnio choruje, ale nie tak ciężko. Pozdrowienia dla Ciebie i dzielnego humaństwa.

Anonymous said...

"Many patients with an acute, uncomplicated single episode of pancreatitis may recover spontaneously. Dogs with mild to moderate uncomplicated pancreatitis and that receive appropriate medical treatment generally do very well."

Moj kochany Badzielunienku. Lezka mi sie w oku zakrecila jak cie takiego chorego zobaczylam i od razu moja pancia wygooglowala ta chorobe aby sie cos wiecej o niej dowiedziec. Jak widzisz wiec w zalaczonym cytacie wszystko bedzie dobrze. Tylko bierz te lekarstwa i nie przejmuj sie bo przejmowanie to nikomu na zdrowie nie wychodzi. Najlepiej to by bylo jakbys do nas przyjechal. Swieze powietrze powdychal. W ciszy i spokoju, z twoja pancia i panciem przy boku...
No to co, przyjezdzasz?

Moncia

mt7 said...

Biedny Badzielecku, chorowałam kiedyś na to samo, a jeszcze podczas pobytu w szpitalu zaszczepili mi wirus żółtaczki zakaźnej.
W moim przypadku, a pewnie i w Twoim to głównie odpowiednia dieta i pancreatina (enzymy trzustki).
Ale na pociechę powiem Ci, że jakoś z tych nieszczęść wyszłam i normalnie jadam.
Podana stronka nie otwiera mi się, ale myślę, że spokój, czułość i powyższe dadzą dobry skutek.
Mordeczkę i oczy masz smutne, ale jestem pewna, że niedługo odzyskają humor.
Śpij dobrze i zdrowiej piesiu.
Humaństwo pozdrawiam i staram się wspierać dobrymi myślami.

bankierrr said...

Uuuuuuuuuuuuuuuuf, dobrze że jesteś w domku :)))
Będziemy Cię teraz mogli podnosić na duchu, bo na ciele to rozumiem, że Asia i Tomek.
I uważaj na siebie bardzo, bardzo...
A na razie - słodkich snów.

PONOWNIE said...

do s_23: szaszlyczki od Kuronia... chmm... kuszace, mysle ze na razie najlepszy bylby dla mnie kleik ryzowy niestety. Ale tomek mi gotuje kury i blaga zebym je skubal to troszke skubie...

Moncia - no mam nadzieje ze tak bedzie jak tam pisza. A co do przyjazdu do musze sie z Asia skontaktowac najpierw a nie moge bo od wczoraj spi. Zmeczylo sie biedactwo na tej Alasce...

mt7 - to ty jestes siostra w cierpieniu - jak tyz tego wyszlas to i ja wyjde - obiecuje.

Malinowa Żyrafa said...

Tak, tak, moze marchewke gotowaną, albo kaszke taka dla niemowlat, lub wręcz te ich zupki...

Agape said...

Badzielcu Drogi i kochany!
Wracaj szybko do zdrowia. Gorące pozdrowienia i szczere życzenia oZDROWIENIA:****

królik Zipi z Krakowa
PS:Moja pani Aga też dołącza sie do tych życzeń-z całego serducha swego!!
Gratuluje Ci takich cudnych i dobrych humanów. Moja tez niczego sobie.

MOC Z TOBĄ BRACIE!!!!:)

PONOWNIE said...

Dziekuje wam kroliczki. Juz nigdy w zyciu krolika nie zjem! Przyrzekam! Jeszcze co prawda nie jadlem i nie mialem zamiaru tak naprawde ale teraz to napewno. (co to bedzie jak tu sie kury jakies dostana...)
Pozdrawiamy!

Anonymous said...

Bady!
No wiesz ty... Czym sie i do przodu. Dużo jeszcze kiełbasy do wtrząchnięcia.

Zajęca mogą solidarnościowo nie tknąć.

Agape said...

No ja myśle,że nie zjesz..i za słowo -pisane bo pisane-ale trzymam:)
a kury sobie jedz do woli:) ja za nimi nie przepadam.

Acha i nie trać energii na dziękowanie za życzenia ozdrowienia, tylko bracie skup się na wizualizacji siebie pod swoim ulubionym drzewkiem, robiącym wiesz co...a potem biegającym w te i we wte;P
Bo od myśli się zaczyna. Ja Cie już takowym widze:)

Ściśnij mnie w myślach za moją króliczą łapkę-ludzie mówią że to szczęście przynosi (nam raczej nie-bo martwe łapki lubią nosić nasze a nie żywe:/)

Pozdrów Tomka swego od sądeczanki;)

Enzowy said...

Psi przyjacielu, to co piszesz sprawia, ze w moim sercu radosc miesza sie ze smutkiem..
Radosc jest duza, bo ciesze sie, ze jestes w domu i masz sily podyktowac wpis..ze jest lepiej niz bylo przez ostatnie dni i specjalisci mowia, ze ma Ci sie poprawic.
odpoczynek po kazdej chorobie jest wskazany, wiec spij ile mozesz, w koncu sie mowi, ze "sen to zdrowie".
a apetyt bedzie sam wiedzial kiedy wrocic.
tylko te leki to, zmus sie, ale wez.
teraz na weekend jedziemy na wycieczke(niby tajemnica, ale juz uslyszalem rozne strzepki informacji), bede myslal o Tobie a moja Pani i Pan tez Cie pozdrawiaja i zycza bys sie coraz lepiej czul!

Anonymous said...

Moze to stresssssssssssss?

trzeba spojrzec na to glebiej

Anonymous said...

Bady
jestesmy z Tobą, nasze koty też
Monika&Zim/Nowy Sącz

Anonymous said...

Krucafuks! Badzielecku! Precki z tym sakramenckim zapaleniem! Musis wyzdrowieć!!!!

mt7 said...

Dzisiaj mi się otworzył ten artykuł.
Nie wiem czemu u piesa miałby następować nawrót (zaostrzenie) choroby, a u humana nie.
Trzeba przez dłuższy czas uważać na to co się je, brać lekarstwo i tyle.
Chociaż ja na przykład jadłam dużo kalafiora. Lekarz oczy zrobił ogromne, bo niby kapustne, powinno mi zaszkodzić, a tu wręcz przeciwnie. Doszedł do (słusznego) wniosku, że widocznie bardzo lubię kalafiory i organizm sam wskazał, co można jeść.
Nawiasem mówiąc przewód pokarmowy 'wysiadł' mi po antybiotyku, który później wycofano ze sprzedaży.
Dlatego zażywać leki też trzeba z daleko posuniętą ostrożnością.
Tyle moich wspomnień. :(
Badzielinko, bierz przykład z cioci Marysi, rąb gotowane, łykaj enzymy i wkrótce ucha będą do góry.
A w przyszłości trzeba unikać gotowej, suchej karmy. Może faktycznie jakieś gotowe papki miesno-warzywne dla dzieci.
Trochę to będzie kłopotliwe, ale nie z takimi problemami dawaliśmy sobie radę. :)
Czym się dzielna gromadko. :)

Anonymous said...

Z jednej strony Badzielinku mnie zmartwiles, bo zachorzales na powaznie, ale z drugiej az mi sie ogon sam do machania wyrywa, jak widze, zes juz w domciu wsrod swoich humanow. Zdrowiej, nic nie rob na sile, oszczedzaj sie, a powolutku dojdziesz do siebie. Lizek w mordke smutasku. Na pewno bardzo cierpisz i nie moge Ci pomoc w zaden sposob, ale serduszkiem jestem z Toba!

mt7 said...

Zaglądam, bo czekam na nowy biuletyn o stanie zdrowia.
Wiem, że szybko to tylko pchły się łapie, ale dobre nawet kapeckę lepsze wieści. :)

PONOWNIE said...

No, wielkiej porawy to nie ma ale nie wyglada zeby bylo gorzej. Do plusow nalezy zaliczyc ze jak dotad udawlo sie we mnie wmuszac roznymi podstepami wszystkie porcje lekarstw. Od powrotu ze szpitala nie wymiotowalem. Takze roznymi podstepami udalo sie we mnie wmusic odrobinke strawy (nie ma mowy o gotowanym kalafiorze na razie...)
Poza tym dalej mam bardzo rzadkie problemy z tylu, nie moge chodzic po schodach (moze tylko z oslabienia a nie z bolu) nie bardzo chce mi sie pic, wychudlem... ale ponoc wygladam z zewnatrz bardzo dobrze i zaczynam sie szczerzyc i gryzc Tomka po lapkach jak sie do mnie przytula za bardzo co sam uznal za objaw zrowia.

mt7 said...

Dzięki za wiadomości.
Dobranoc.
Śpijcie dobrze.
Pozdrówka. :)

Malinowa Żyrafa said...

Pani Asiu i Panie Tomku proszę nosić Badzielinkę na "rzadkie sprawy" na rączkach własnych. Ja swego czasu też nie mogłem chodzić i schudłem z 3 kilo. Pani jak mnie nosiła to drżała o mnie, bo coraz lżejszy byłem. Teraz to mnie nie można utachać, a wtedy... na jednej ręce. Więc i Tobie się poprawi i jeszcze nie tylko kalafiora, ale i coś z zaprzyjaźnionego sklepu z wędlinami wciągniesz. Ściskam łapki dzielnego humaństwa, a Ciebie liżę po mordce.

Anonymous said...

Jak dobrze, że Ci się poprawiło :)
Jakoś wątpię żeby kleik ryżowy to było to. Psi układ pokarmowy przystosowany jest raczej do trawienia mięsa niż skrobi. Ale pić powinieneś bo całkiem osłabniesz biedaczku. Może rosołek? Skoro już Ci gotują te kury...
Powyższe wywody opieram na mglistych wspomnieniach leczenia mojego ukochanego psiaka przez moją mamę - weterynarza z zawodu. ( udało się wyleczyć)
Pozdrawiam serdecznie

Malinowa Żyrafa said...

No może racja z tym rosołem... ja też jak dochodziłem do siebie po pierwszym crash-teście, to o ile dobrze pamiętam, byłem pojony rosołem... No chyba, że doktory zabroniły.

PONOWNIE said...

Mam chudy rosolek najpierw oziebiony zeby tluszczyk mozna bylo zebrac bo w mojej przypadlosci tluszczyk niewskazany. Ale miesa troszke skubie i to najlepiej krowke bo nawet kura mi nie bardzo podchodzi. Dzis Tomek obiecal jeszcze zaeksperymentowac z indykiem.
Pozdrawiam.
(leze se teraz przyklejony do jego plecow. Miedzy nim a oparciem fotela - najlepsze miejsce)

Malinowa Żyrafa said...

rfNo tak, to najlepsze miejsce. Ja zawsze grzeje Pani nerki jak siedzi na podłodze i słucha muzyki. O właśnie idzie, więc lecę...
ps. A może rybka?

mt7 said...

Bo te kury są szpikowane różnościami. :(
Zastanawiałam się nad tym rosołem, o którym pisała Jagusia. Dla ludzi wywar na mięsie nie jest polecany, ale zwierzęta mogą mieć inaczej. Pisze, że Jej mama była wetem, to pewnie znała się na rzeczy.
Zawsze jednak trzeba podchodzić do spraw elastycznie, teoria sobie, a życie sobie.
Ważne,żeby Badzielina miała na coś chęć i to spożywała.
Ortodoksja jest dobra tylko do pewnych granic.
Opiekuję się moją 90-letnią mamą. Nabyłam różne podręczniki, m.in. dla studentów medycyny i pielęgniarek. Niestety, z niektórych opisów i zaleceń jasno wynika, że to czysto akademickie, wymyślone teorie i lekarz, który je formułuje osoby z otępieniem chyba na oczy nie widział.
Mogę służyć rozlicznymi przykładami.
Tak więc przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Jest coś takiego jak siemię lniane, kleisty napar bardzo łagodzi wszelkie podrażnienia jelitowe. Nie wiem tylko, czy Bady zechce.
Całusy dla wszystkich. :)
Świeże wiadomości mile widziane, ale przymusu nie ma. :)

Anonymous said...

Przeczytalam wszystkie blogi i nic w nich o waszym przyjezdzie do mnie nie widze. Wiem ze to kawalek drogi ale jak juz tu dotrzesz z Tomkiem i Asia (ktora mam nadzieje wkoncu sie obudzi) to mozecie u nas zostac jak dlugo chcecie, as ci sie wydobrzy. Moja pancia nawet zoferowala sie do noszenia i juz szykuje specjalne dietetczne smakolyki dla ciebie. Poza tym w przyszlym tygodniu atrakcja! Klujace sie malutkie kurczaczki. No nie, nie oblizuj sie. One tylko do ogladania. Trzymaj sie Badzielunienku, zdrowiej szybko i mam nadzieje, do szybkiego zobaczenia.

Moncia

Enzowy said...

jak Badzielcu po weekendzie?
wierze, ze kura dodala Ci troche choc sil, a lekarstwa pomagaja Twojemu wnetrzu wydobrzec.
ja w koncu moge polezec na swojej kanapie, bo wiadomo, ze wszedzie jest fajnie ale wlasny kąt rzadzi. musze odespac te wycieczke.

MEZCALITO said...

Badi kochany...

Wiesz..Felek,wielki wyzel niemiecki..tez mial zapalenie czustki...i po chwili juz biegal i dobrze szalal ,takze mam nadzieje ze ty tez szybko nabierzesz sil i bedziesz znow fruwac az uszka beda podskakiwac...a my wszyscy bedziemy sie cieszyc..razem z Toba...
Poogladaj sobie fajne filmy ..,posuchaj pieknej muzyczki.. poodpoczywaj,..a zaraz bedziesz jak nowy..Poza tym twoja linjia bedzie jeszcze piekniejsza..!!!!
Caluje Cie.bardzo serdecznie..
SALUD BADI>>>>

PONOWNIE said...

Dziekujemy i pozdrawiamy koty z Nowego Sacza! A, i oczywiscie szanowna Monike i szanownego Zimke.

Moncia - no niestety, bedziecie jeszcze musieli poczekac - Asia znowu wyjezdza tym razem na zachod (dziki) juz w czwartek chyba... moze z samym Tomkiem podjade.
Pozdrawiamy

Enzowy - tomkek mi nagotowal kure i indyka ale mi cos nie podchodzi... chyba sam bedzie musial zjesc - caly zamrazalnik zawalony... jedyna co mi podchodzi to swieza wolowina i jajko z mikrofalowki (do dietetykow - taka jest prawda i tylko to moge spozywac - skoro mi smakuje to chyba jes dla mnie dobre) cos mi sie wydaje poza tym ze w tej wolowinie przemyca do mojego glebokiego wnetrza jakies pastylki...

mt7 - tak ze widzisz... jak wspomnialem powyzej i jak sama stwierdzilas: wazne zeby na razie jadl cokolwiek na co tam ma ochote a potem, jak sie polepszy, to sie dopasuje jakas dietke.

Mezcalito - linie to juz mam jak wyzel... znaczy powyzej kolan oczywiscie... dwa tygodnie prawie nic nie jadlem to sa rezultaty

Splendor - jezeli chodzi o rzadkie sprawy to na razie mam dyspenze - wyznaczono mi elegancki malutki dywanik obok drzwi tak ze moge odkrecac tam zawory kiedy tylko potrzebuje...

A tak wogole to jest chyba jako tako: pije normalnie, dzis zjadlem pol jajka, pare plasterkow wolowinki, nie zygam juz, dalej mam duzy problem z tylu ale mysle ze jak zaczne jesc wiecej to sie polepszy. Raz nawet wykonalem klasyczna stojke zebracza na tylnych lapkach polaczona z machaniem przednimi jak jedli galaretke z truskawkami... Poza tym ugryzlem Tomka w nos tak ze az krew sikla bo sie za bardzo przymilal. Tak w ogole to wydaje mi sie ze zaczyna byc on juz troche wkurzony na mnie bo podejrzewa ze te moje kulinarne grymasy to tylko po to zeby surowa wolowinke wyzebrac... probowal juz chyba wszystkim mnie karmic. Stara sie jak moze chlopina...

Malinowa Żyrafa said...

No to widzę, że ma się Tobie na życie. Nie gryź Pana Tomka, one te ludzie to się tak lubią czasami poprzytulać do nas hybrydzielców. Wiesz, mi sie też ostatnio zmieniły upodobania i lubię surowiznę... ale galaretkę... z truskawkami? Moja pani codziennie takowe wcina z cukrem i jogurtem, ale mi tam nie smakuje. Mi przemycają leki w parówkach...
Jeszcze pytanie. Ty tak możesz w domu się załatwić? Ja jak byłem chory też mi odpuścili, szczególnie w nocy i mogłem niby siusiać w szmaty jakieś i miało być OK, ale jakoś nie mogłem... Odpuścili, bo musiałem wychodzić w nocy z 3-4 razy, więc przez około 2 miesięcy moja Pani nie przespała prawie ani jednej nocy w całości. A zima to była, śnieg i wyjdź tu w śnieżycę... W dodatku ciągle się przeziębiałem i chorowały mi nery. Tak, że chcieli i mnie i sobie oszczędzić wychodzenia. Jedynie moja Pani się śmiała, że jej nic nie bierze, a przydałby sie jakiś chociaż mały katar, żeby w tych okolicznościach zostać z 2 dni w domu i odpocząć. Nic, zero, za to teraz chodzi chora...
Może odstąpiej jej te moje różowe tabletki, tylko jak ja jej to upchnę w parówkę...

Anonymous said...

Sluchaj Badzielec, Asia i Tomek sa w porzadku ale mi tu o ciebie chodzi. Asia nie moze, to trudno. Licze wiec na Tomka. Jak tak na niego popatrzysz tymi swoimi pieknymi oczkami (przekrzyw glowe, dla wiekszego efektu) to moze sie zlituje. Musze ci sie przyznac ze moja Pancia tez mi nabyla jakies tam szmaty, bo czasami strasznie mi sie chce wyjsc w nocy i nie bardzo jej sie podobal moj wybor miejsc zalatwianie tych potrzeb (dywan w kuchni wyraznie mi pasuje najbardziej). Nie lubie tych szmat. Dla szczeniakow to jest, ale dla swietego spokoju je uzywam. No wiec jak chcesz to ci ich troche odstapie. Nawet maja przyjemny zapach. A tabletki to najlepsze w szynkowych rulonikach. Pycha!! Mysle jednak ze spryciaz Tomek juz na ten pomysl wpadl. Buzka,

Moncia

mt7 said...

Dobrze, Badzielinko. :)
Mieso, to chyba jest to, co piesy trawią najlepiej. Może to takie Twoje kalafiory. :)
Pojadaj, pojadaj. Trochę z tym jajkiem nie wiem.
Jak mi chcieli zrobić kiedyś w szpitalu(35 lat temu) prześwietlenie tych tam różnych trzustek i ątróbek, to kazali na czczo wrąbać albo tabliczkę czekolady, albo dwa jajka na twardo.
To nie bardzo wiem, może surowe są lepsze.
Zresztą Ty tu rządzisz.
A z tym siemieniem lnianym nic nie żartowałam, można spróbować podawać do picia rzadki napar.
To tyle dobrych porad cioci kloci.
Trzymajcie się w kupce, tylko nie tej na dywaniku.
Buziaki!

A czemu Pani Asia taki włóczykij? Dzień Włóczykija u Owczarka w Budzie jest 18. maja. :)

Enzowy said...

powoli, powoli, ale idzie w dobra strone.
jeszcze i te kury, indyki z zamrazalnika znikna..
i waga tez Ci wroci do normy.
humor widze, ze tez Ci sie poprawia.
a sprawy fizjologiczne, to skutek uboczny, nabierzesz wiecej sil, to sam bedziesz chcial to i owo zrobic pod swoim drzewem.

zebracza stojka najlepiej swiadczy o poprawie:-)

♥Mona + Prissy + Angel Weenie♥ said...

Oh No my little friend. I don't know what is wrong but I saw the pictures of your last post. I wish we could read what is happening to you but we do understand what the word "pancreatitis" means.

I pray that you will alright and the Mommy will keep you in ours prayers.

Love Mona & the Mommy too!!

bankierrr said...

Oj dobrze, że dobrze z Tobą Badzielinko :))
To może jakaś weselsza fotka na pocieszenie dla Przyjaciół?
Bo co zaglądam do Ciebie to widzę smutaska, a Ty przecież już rozrabiasz ...

Viagra said...

What an adorable pet!