Tuesday, November 13, 2007

Śmigiełko

Normalnie, chojna natura wyposażyła mnie w śmigiełko na łepetynie. I dobrze. Jak mam juz dość wszystkiego odłączam se łepetynę od korpusu, śrupki wtykam pod kocyk (korpusik zresztą też) i unoszę się jak jaki helikopter... a jak okno jest otwarte - fruu na miacho. Polatam se tu i tam, dotlenię fałdy mózgowe poglądam wszystko z góri od razu czuję się lepiej... Najważniejsze żeby mi tylko okna kto nie zamkną bo mogłaby być afera... Jak wrócę - śrupki wkęcę, śierść zaczeszę na szyję i udaje że nic się nie działo... I tak to wygląda.
Acha, tylko cichutko, zeby Tomek się nie dowiedział...

10 comments:

MEZCALITO said...

Badzielcu To mi sie bardzo podoba.Taka mozliwosc sobie polatania...smigielkiem..... A myslisz ze jakbym sobie glowe obciela i przykleila takie piekne uszy jak ty masz.. (z kartonu) ..Ty masz naturalne oczywiscie.. To by zadzialalo? Myslisz zebym mogla tak sobie pofrunac daleko daleko..tam gdzie cisza i spkuj?Co myslisz..Moze bysmy sie nawet spotkali...? Mozna startowac ode mnie z tarasu....

Anonymous said...

Piknie, Badzielecku, ale korpusa nie odkryncoj. Przecie z tyłu korpusa mos drugie śmigiełko, śmigiełko ogonowe. I z nim bedzies mógł latać dwa rozy sybciej :)

PONOWNIE said...

Tak naprawde Owczarku drogi to chora wyobraznia Tomka podpowiedziala mi temat do tego wpisu... Nie wolno wiec brac wszystkiego tutaj tak doslownie. Jakkolwiek Twoja przenikliwa uwaga dotyczaca uzywania podczas latania dwoch smigielek jest sluszna i oczywista.
Pozdrawiam z zalanego sloncem Brooklynu.
P.S.
A u Ciebie pewnie snieg na budzie lezy... Mam nadzieje ze Cie do chalupy juz wpuscili...

PONOWNIE said...

Czesc Mezcalito
Uszy masz jak w banku - poprosze Tomka zeby Ci zrobil duplikat moich uszow do noszenia.
A tak wogole to nie martw sie, wszystko sie jakos ulozy. Ja naprawde w to wierze. Pamietasz jak mnie na Jefferson kiedys dzika bestia pogryzla? Ledwo zipalem i ledwo przezylem. Ale dzieki opiece i milosci moich bliskich dzisiaj moge sie cieszycz zyciem i nawet blogowac...
Pozdrawiam

Anonymous said...

Ani odpowiednich uszu, ani ogona... Chyba sobie nie polatam. :(
A tak na marginesie, to nurtuje mnie jedno pytanie: Jak to mozliwe, ze będąc tak znakomitym aktorem,( co udowodniłeś dwa wpisy niżej) i mieszkając na Brooklynie nie wziąłeś udziału w kręceniu Dymu czy Brooklyn Boogie? A moze wystąpiłeś tylko Cię przegapiłam? Muszę sprawdzić jeszcze raz

PONOWNIE said...

Ja nie wystapilem??? Ja? Gdzie? Kto? Niemozliwe!

mt7 said...

Jaguś, bo stare filmy były. Badzielecek nie jest taki starożytny, chociaż czasami się przechwala. :)
Jak będzie starszy, to będzie odejmował sobie lata.
A to byłby niesamowity widok, Badzielinko, jakby tak Ci jednocześnie furkotały uszy i ogon. :D

PONOWNIE said...

Jeszcze zobaczycie! I "Serpico" i wszystko...
Dobranoc.

Anonymous said...

Nie, no Badzielcu drogi, nie przesadzaj. Serpico to nakręcili całe wieki temu.Żaden pies by tyle nie wytrzymał, a Ty przecież nie jesteś jeszcze staruszkiem.
mt7, ten film w którym Badzielec wystąpił jest dużo starszy od "Dymu"...
Już się nie czepiam :)

PONOWNIE said...

Ok, Jagus, masz racje - "Serpico" to nie taka goraca buleczka jak nie przymierzajac "M jak milosc". Musze jednak tutaj wspomniec o tym ze moja rodzina z linii ojca prowadzila na szeroka skale dzialalnosc artystyczna. Pra, pradziadek pracowal w objazdowym cyrku za woltyzera, pradziadek paral sie prestitigatorstwem a dziadek najpierw pilnowal rezydencji Al Pacino a potem dzieki wstawiennictwu swojego chlebodawcy rozpoczal krotka ale burzliwa kariere filmowa. (Chyba po nim mam te talenta...) Wzial rowniez udzial w produkcji "Serpico". A ze morde mial kropka w kropke jak moja to moze byc troszke mylace dla widzow... Stad te nieporozumiennia...
Pozdrawiam serdecznie