Saturday, November 24, 2007

Stężenie marchewki...

Przyznaję się bez lania że w dniu 11-21-2007 r. późnym wieczorem, cichaczem zżarłem pół półmiska pieczonej marchewki, squasha i red potatoes przygotowanych na thanksgiving przez państwo.
Ale przecież mogli nie zostawiac tych dóbr do ostudzenia poza zasiegiem ich wzroku i na dodatek na wysokosci moich kolan... (to naprawdę niewysoko...) Co nie? Tak że winą za to wydarzenie nie należy obarczać tylko mnie. Nastepnego ranka stężenie marchewki w moim organiźmie przekroczyło punkt krytyczny co objawiło sie wykonaniem dwóch ogromnych pomarańczowych "marchewek" (zeby nie powiedzieć dwóch ogromnych pomarańczowych... ech... zamilczmy już lepiej...)
W celu odwrócenia uwagi ilustruję powyższe przyznanie się do winy zdjęciem z Krakowa.


Dobranoc Państwu.

5 comments:

mt7 said...

Badzielecku, ja się z Tobą w pełni solidaryzuję. Jak można tak bliźniego swego wodzić na pokuszenie. To karygodne wydarzenie naraziło Cię dodatkowo na ból brzuszka i inne nieprzyjemności. Teraz zamiast wykazać skruchę w postaci jakowegoś sztukamięsa, to rozumiem, pretensje zgłaszają.
Nie ma sprawiedliwości na świecie, Badzielecku, ale pociesz się, że jak ktom ładny, to wszyscy na niego. :)
Pozdrówko!
Barszo mi się podobało, jak ucha Ci tak furgotały.

mt7 said...

Jeszcze raz:
Bardzo mi się podobało, jak ucha Ci tak furkotały.

Anonymous said...

To teroz, Badzielecku, na Senksgiwing Dej je sie nie indyka, ino marchewki, skłosze i red potatołsy? :)

MEZCALITO said...

Hej Badzielcu...
No to przynajmniej ciesze sie ze Ty zjadles sobie Sweet Potatoes... Ja mialam na nie wielka ochote..ale u mnie nie bylo.. Wskoczyl na stol indyk ,ziemniaczane pioree z pudelka , groszek mrozony... i marmolada z puszki.. Nic ..sama sobie zrobie marchewke i Sweet Potatoes.. Chcesz zaprosze Cie..(jesli Ci nie obrzydly...)Za to bedziesz mial zdrowe oczy i piekna siersc piekniejsza. siersc...lepiej powiedziane...

PONOWNIE said...

do mt7
No wlasnie... na pokuszenie... Ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Marchewki i ziemniaczki musieli jeszcze raz upiec i tak sie nimi napchali ze indyka ogromne ilosci dla mnie zostaly - czekaja teraz w lodowce i zamrazalniku na kolejne sniadanka i kolacje...

do Owczarka
Je sie, je i to nie tylko to co wymieniles - obzeraja sie do nieprzytomnosci... Ale jak juz wspomnialem wyzej to nie ma tego zlego...

do Mezcalito
No to widze ze mi sie lepiej poszczescilo... ale musialem ukrasc. A na marcheweczke sie oczywiscie pisze - jak najbardziej.